środa, 25 lutego 2009

Stypowesele

Takie tunele są wszędzie



Takie bramy nie



Kelnerka dostała lampą po oczach, ale rezonu nie straciła



Miejsce akcji



Jeden z głównych bohaterów wieczoru



Krzysztof



I najlepszy tester


niedziela, 22 lutego 2009

Spacerowe fotki

Kilka fotek z sobotniego spaceru...


Na początek coś na kształt manifestu...

Odpoczywający chyba brzydzą się tej ławki...

Reszta fotek nie jest w żadnym stopniu zaangażowana politycznie.




Wejście do portu...

Opierzeni plażowicze.

Wizyta


W końcu! Po miesiącach namawiania, zjawili się.

Jak pokazuje praktyka, odległość z punktu A do B nie musi być wcale taka sama jak z punktu B do A.

Ale nic to. Na szczęście pogoda dopisała i zaliczyliśmy zimowy spacer nad morzem.



Spacer po molo. Co prawda w Brzeźnie a nie w Sopocie, ale 76% pań z Gdańska nie widzi różnicy, więc po co jeździć dalej???


Obowiązkowa wuzetka, czyli zdjęcie znad morza.

I po wizycie... Czekamy na powtórkę. 

piątek, 13 lutego 2009

Naj

Co jakiś czas w życiu pojawia się jakiś naj. Najgłupszy dowcip, najgłośniejsze beknięcie itp. 

Dzisiaj w drodze z pracy dopadła mnie najgorsza pogoda w jaką jeździłem na rowerze (jak dotąd). Całe szczęście, że cały przydział pecha na ten tydzień wyczerpałem wczoraj łapiąc gumę w drodze do pracy, bo magia piątku 13-go mogłaby mnie dobić.

Deszcz ze śniegiem potrafią dość skutecznie zredukować frajdę z jazdy, a wymiana gumy w takich warunkach to przyjemność trzeciego rodzaju, że tak sobie nieco sparafrazuję ks. Tischnera.

Całe szczęście, że wpadłem na diabelski pomysł i poddałem tylny błotnik lekkiemu tuningowi wizualno-funkcjonalnemu przy pomocy odpowiednio przyciętej butelki PET i taśmy klejącej. Co prawda nie miałem pod ręką taśmy, która zbudowała Amerykę, ale zwykła przeźroczysta taśma biurowa spełniła moje wymagania bez większego problemu. Efektem moich działań tylny błotnik przedłużył się o 15cm, dzięki czemu w domu z nieukrywanym zadowoleniem stwierdziłem, że na moim plecaku i zadku nie ma nowych śladów drogowego błota.

Te 15cm doprowadza mnie do szału od kiedy postanowiłem uzbroić swój rower w błotniki. Trudno dostać dobre błotniki na koła 28". Sądząc po cenie zakupu mogłem przypuszczać, że mi się udało. Nic bardziej mylnego. Ciapki na moich wyeksponowanych tyłach wskazywały, że nie jest dobrze. Co za idiota wymyślił, że błotnik będzie równie skuteczny dla koła 26 jak i 28 cali??? No i w końcu, co ważniejsze, co za idiota dał się na to nabrać?!

Nie pozostaje mi nic innego, jak kupić drugi taki sam błotnik i przedłużyć już zamontowany o te przeklęte 15cm. Głupio jeździć z błotnikiem wyciętym z butelki po wodzie mineralnej, o taśmie nie wspominając.

Z drugiej strony, kupując rower nie sądziłem, że będę na nim dojeżdżał do pracy nawet w lutym i że przejadę na nim ponad 1500km w tak krótkim czasie.

czwartek, 12 lutego 2009

Pora na dobranoc

Patrzę sobie na zegarek, który dodałem do blogowego paska i mam nieodparte wrażenie, że pora pisania na blogu zachodzi nieco na porę, w której powinienem położyć się spać i zupełnie nie pokrywa się z porą kiedy mogę napisać coś ciekawego.

Telewizor przypomina, że mam dbać o siebie każdego dnia i że nowy golf jest tak dobry jak stary. Ciekawe...

Późno już...

Taki tort miała Oliwia na roczek.



To znaczy miała cały, ale goście zeżarli zanim zrobiłem zdjęcie.

Kaszka

Wieczorne kaszkowanie skończyło się puszczeniem naszego małego brzdąca samopas. Z jedzeniem miało to niewiele wspólnego. W roli głównej występowała co prawda miska z kaszką, ale jedzący miał względem niej zupełnie inne zamiary. Kaszka trafiła prawie wszędzie, za wyjątkiem małej buzi. Widocznie nie był głodny :).




Właśnie wyczytałem, że "Maluszek jest w stanie rozpocząć pierwsze „artystyczne” próby niedługo po tym, jak nauczy się chodzić."
Teoretycznie ustawia to mój dzisiejszy pomysł kupienia Staśkowi węgla i papieru w kategorii poronionych, ale... Nie poddam się tak łatwo. Zobaczymy co z tego wyjdzie..

niedziela, 8 lutego 2009

Świnia


Kulka znów mnie zlała w Carcassonne.

Taki los...

Tym razem nie było tragicznie - prowadziłem do samego końca, ale jak zwykle okazało się, że Kulka ma stado wieśniaków i ŚWINIĘ, która załatwiła sprawę wygranej. Bez świni wygrałbym jednym punkcikiem :).

Oto świński przyczynek do mojej klęski.


Niniejszym ogłaszam koniec weekendu.
Czas odespać "szaleństwa" :)

Migawka z soboty...

czwartek, 5 lutego 2009

Nudy...

Brak czasu przeszedł z postaci ostrej w chroniczną.

Obesrana sytuacja w pracy dokłada swoje. Piękny początek roku, nie ma co. Na całe szczęście przyroda ma wszystko w rzyci i niechybnie ku wiośnie idzie. Miło się wraca z pracy, gdy na świecie jest jaśniej niż w okrężnicy prezydenta pewnego mocarstwa.

Kot to jednak ma klawe życie...


Ale zważywszy na jej zachowanie ostatnimi czasy, to wisi ono na włosku.