czwartek, 27 maja 2010

Chrabąszcz majowy

W kilku odsłonach...







środa, 26 maja 2010

Wiosny znaki

W okolicy mojego domu rodzinnego nigdy (czyli odkąd żyję) nie było bocianiego gniazda.
Rok temu wszyscy dopingowaliśmy boćka, który niezdarnie rozpoczął budowę na słupie energetycznym tuż koło domu. Zimą energetycy zamontowali platformę i umieścili na niej większość "gniazda". Wszyscy z niepokojem czekali na gospodarza sterty gałęzi, czy aby się nie wkurzy widząc popsute gniazdo i nie poleci gdzie indziej. Jak widać tak się nie stało. Teraz czekamy na młode.





Jakiś smardzowaty postanowił wystawić łeb pod gruszą.




Suka ma młode, cielaki ganiają po łace. Wiosna pełną parą.

Powodzi sprawcy

Trach!
Jesteśmy uratowani! Najwyższe władze w sztabach zarządzania kryzysowego namierzyły odpowiedzialnego osłabiania konstrukcji wałów i zarządziły działanie. A jakże.
Wszystkie bobry znad rzeki won! Mieszkajcie sobie w lesie, albo ze świstakami w górach, ale od rzek wara!

poniedziałek, 24 maja 2010

Dwa lata

Dwa lata dzielą żarłocznego śpiocha od gadatliwego koleżki tryskającego energią.
Wszystkiego najlepszego!

środa, 19 maja 2010

Cypryjskie koty

Według legendy (??), koty na Cypr sprowadziła św. Helena, która wracając z Ziemii Świętej zatrzymała się na Cyprze. Przerażona ilością węży i jaszczurek jakie tam
zastała, po powrocie do Rzymu wysłała na wyspę kilka statków pełnych sierści. Koty wypuszczono na południowym krańcu wyspy, który nazwano Kocim Przylądkiem, a położony tam klasztor, którego mnisi roztoczyli nad kocurami opiekę, monastyrem św. Mikołaja od Kotów. Koty okazały się skutecznymi tępicielami gadów, toteż rozprzestrzeniły się na całą wyspę i do dziś są traktowane jak prawdziwi przyjaciele człowieka.






Faktem jest, że wszystkie koty bardzo chętnie przyłaziły do ludzi. Nie trzeba się było specjalnie trudzić, żeby je przywołać. Nie mówię tu oczywiście o hotelowcach, bo te w czasie posiłków były wręcz nachalne.


piątek, 14 maja 2010

Ciągle Agia Napa

Parę fotek z plaży.


Woda rzeźbi w skałach wulkanicznych dziwaczne, grzybopodobne kształty.








Ostatniego dnia morze w końcu pokazało swe nieco mniej łagodne oblicze.

poniedziałek, 10 maja 2010

Agia Napa

Αγία Νάπα po Grecku znaczy Święty Las (może być i Gaj).
Święty, bo według legendy, myśliwy zapuściwszy się w las znalazł cudowną ikonę, która odnowiona znajduje się o dzisiaj w monastyrze w centrum miasteczka.
Monastyr pochodzi z roku 1500 i jest chyba jedynym tak wiekowym obiektem w okolicy. Pochodzenie reszty jest znacznie mniej romantyczne. Jak Turcy pogonili Greków cypryjskich z Famagusty, w której skupiał się ruch turystyczny, ci musieli znaleźć nowe miejsce. Padło na wybrzeże w okolicach dzisiejszej Agia Napy. Podobno są tu najpiękniejsze plaże (Nissi Beach) na całej wyspie.
I tak wokół monastyru wyrosło miasteczko, będące takimi cypryjskimi Międzyzdrojami. Miasteczko, w którym próżno szukać atmosfery dnia codziennego. Miasteczko, które w sezonie nie kładzie się spać, w którym przy każdej ulicy jest wypożyczalnia samochodów i klub nocny. Szczęśliwie byliśmy tuż przed sezonem, ale gdyby okno pokoju hotelowego wychodziło na pobliski mini lunapark, o spaniu przy otwartym oknie moglibyśmy pomarzyć.
Plus była taki, że zawsze był otwarty jakiś sklep i Stasiek miał gdzie się bawić.

Dziedziniec monastyru



Kościółek przy marinie



Tak naprawdę to plażę trzeba było morzu wyrywać.



A tu prawdopodobnie efekt dawnego rycia.



Zaraz obok brzeg był nieco mniej przystępny. Tu atrakcją były jaskinie.



Plaża przy hotelu nie była może największa i najpiękniejsza, ale piasek był naprawdę fajny.



Pierwsze kroki na placu zabaw ustawionym na terenie jednej z restauracji.

poniedziałek, 3 maja 2010

Maj

Maj - sraj, psia mać.
Cały dzień 6°C.