piątek, 17 września 2010

Przedszkolak

Wiele rzeczy dzieje się przez przypadek. Tak było ze Staśka przedszkolem.
W założeniach, jeszcze przez rok miał mieć opiekunkę. Ale opiekunka znalazła pracę i trzeba było coś z tym fantem zrobić.
Znaleźliśmy sobie więc kolejną. Wszystko było pięknie, ale zanim tak naprawdę zaczęła pracę, zaliczyła bolesne rozstanie ze swoim, jak się okazało tymczasowym, towarzyszem życia i wyprowadziła się do innego miasta gdzieś.
I znów szukanie...
O trzeciej na szczęście mogę pisać "niedoszła". Czułem się strasznie niekomfortowo z myślą, że Staśkiem będzie się opiekować zmanierowany babsztyl. Historia lubi się powtarzać, więc i w tym przypadku człowiek znalazł pracę a my straciliśmy prawie opiekunkę.
Do trzech razy sztuka. Pomyśleliśmy trochę i nam wyszło jak na dłoni, że trza chłopaka oddać w ręce przeszkolonego personelu, co z wygodą w parze szło, gdyż ów personel miał norę po drugiej stronie ulicy. Co prawda mieliśmy na uwadze traumę jaką Stasiek tam kiedyś przeżył, gdy zobaczył klauna na przedstawieniu z okazji otwarcia przedszkola, ale kto nie próbuje ten ... nie wiem co.
No i mam przedszkolaka w domu.
Codziennie mnie zaskakuje.

Zdjęcia sprzed tygodnia...
Teraz jest większy.






poniedziałek, 6 września 2010

Chata Wuja Przema

Mężczyzna w (psia kość) sile wieku coś zrobić musi. Na przykład zbudować dom.
Wczoraj oglądaliśmy działkę, na której już niedługo będzie się działo.
Na razie porządki.

Pan na włościach.


Ekipa nadzorująca.


Stasiek postanowił zająć się czymś pożytecznym i zaczął odstraszać niedźwiedzie. Skutecznie - żadnego niedźwiedzia nie spotkaliśmy.




Przed Wujem jeszcze dużo pracy, ale trzymamy kciuki. Teraz wieczory coraz dłuższe, więcej czasu na rozmowy i zastanawianie się. Powodzenia.