Koniec roku atakuje.
Szczerze mówiąc, grudzień mnie zmęczył. Praca, prezenty, zakupy, żarcie, picie i bach - brak kaca. No kto by się spodziewał. Dobrze, że rok kończę tygodniowym finiszem na luzie. Jakoś mi z tym milej na sercu.
Koniec roku atakuje.
Szczerze mówiąc, grudzień mnie zmęczył. Praca, prezenty, zakupy, żarcie, picie i bach - brak kaca. No kto by się spodziewał. Dobrze, że rok kończę tygodniowym finiszem na luzie. Jakoś mi z tym milej na sercu.