Udało się! Zima przegnana. Mam nadzieję, że na następny zimowy spacer wybierzemy się w grudniu.
A tutaj proszę, Stasiek przegania zimę osobiście.
Dzisiaj za to mógł poszaleć w piaskownicy.
Ogłaszam koniec zimy. Od jutra. Jutro otwieram sezon rowerowy. Lekkie reisefieber, ale dam radę. Toż to tylko 15 kilometrów.
Jak widać pęd ku jasności mnie minął. Jakoś tak nieswojo tu było. I się zmyło. Zmieniłem tylko szerokość głównego panelu, bo to głupio tak wklejać zdjęcia o szerokości 400 pikseli, jak wszyscy mają wielgaśne monitorzyska z mega wielkimi rozdzielczościami. Więc szerzej lekko jest. Tak z umiarem.
Tymczasem w weekend....
Pierwszy raz zobaczyłem ptaki w moim karmniku. Nie mówię tu o wronach czy mewach, bo takie wyżerał słoninę wszelaką, ale o prawdziwych sikorkach. Szczerze mówiąc to już straciłem wszelką nadzieję na to, że są tu jakieś mniejsze ptaszki, a tu proszę. Niespodzianka. I to całe stadko przyleciało. Niestety było widać, że nie czują się zbyt pewnie, bo brały ziarenko słonecznika w dziób i w długą. W sumie nic dziwnego, bo tuż za szybą czaiła się Sprężarka.
Pierwsza wizyta w kinie. W kinie, które jest przykładem, że rzeczywistość nie musi być szara i byle jaka i że jak się komuś naprawdę chce zrobić coś ważnego, to się da. Bo po pieniądze, to trzeba umieć sięgać.
Wiejski ośrodek kultury (sportu i rekreacji też przy okazji). Sala nie za duża, ale z klimatem. Ekran, rzutnik, dzieciaki na widowni...
Staśkowi, bardziej niż piżmak Serafin, podobał się pan Tadeusz rozstawiający krzesełka i sprzątający przed seansem. I perkusja. I drzwi.
A mi się spodobał aparat fotograficzny. Kinomaszyna z Popielaw mi się przypomniała.
Stasiek poznał też Tomka. Tomek jest fajny gość. Opowiadał Staśkowi o przejeżdżających samochodach. Lubi ciężarówki. Stasiek woli autobusy, ale i tak sie dogadali.
Zmęczył mnie ten czarny kolor.
Właśnie do mnie dotarło, że przecież zupełnie nie rozumiem miłośników "czarnych" profili kolorów w różnorakich edytorach, a sam bazgrzę "po czarnym". Oczopląsu można dostać.
Co prawda szablon trzeba jeszcze będzie podrasować, bo akcenty marynistyczne jakoś nie do końca do mnie przemawiają, ale jakoś tak weselej się zrobiło.
I dobrze. Wiosna przecież blisko.