Pierwsza wizyta w kinie. W kinie, które jest przykładem, że rzeczywistość nie musi być szara i byle jaka i że jak się komuś naprawdę chce zrobić coś ważnego, to się da. Bo po pieniądze, to trzeba umieć sięgać.
Wiejski ośrodek kultury (sportu i rekreacji też przy okazji). Sala nie za duża, ale z klimatem. Ekran, rzutnik, dzieciaki na widowni...
Staśkowi, bardziej niż piżmak Serafin, podobał się pan Tadeusz rozstawiający krzesełka i sprzątający przed seansem. I perkusja. I drzwi.
A mi się spodobał aparat fotograficzny. Kinomaszyna z Popielaw mi się przypomniała.
Stasiek poznał też Tomka. Tomek jest fajny gość. Opowiadał Staśkowi o przejeżdżających samochodach. Lubi ciężarówki. Stasiek woli autobusy, ale i tak sie dogadali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz