Jakby kto pół roku temu powiedział mi, że w połowie czerwca będziemy się jeszcze kisić w starym mieszkaniu, to powiedziałbym mu z pełnym przekonaniem, że bredzi, ma nasrane pod sufitem i niech się idzie leczyć.
No i sru. Minęło pół roku, i co? Pole bitwy. Ale na szczęście koniec walki jest już blisko.
Czas najwyższy, bo nasze dzieciaki są coraz bardziej związane z nowym miejscem zamieszkania - przedszkole Staśka i Hanki opiekunka. Dowożenie przychówku zabiera codziennie masę czasu.
Na szczęście sam przychówek jest super.
Stasiek jest szczęśliwy, że jest w nowym przedszkolu, uwielbia swoją siostrę, z wzajemnością z resztą. Hanka, po wyleczeniu zakażenia bakteryjnego, które najprawdopodobniej przywlekła ze szpitala, okazała się dzieckiem grzecznym i nad wyraz pogodnym. Jakże pięknie dziękuję pani pediatrzycy, dzięki której nasza córka ryczała ponad cztery miesiące, bo nie wpadła na pomysł zrobienia jakichkolwiek badań i zlekceważyła dość jasne przesłanki.
Ale nic to. Ważne, że jest dobrze.
Zdjęcia dzieciaków dość mało aktualne. Proporcje zmieniły się dość mocno :).
1 komentarz:
o k...a!!! to pinda w fartuchu lekarza
Cieszę się bardzo, że już po sprawie.
Śmiesznie wygląda duży nietoperz Staś atakujący małego Stasia - ups Hankę.
Prześlij komentarz