Koniec miesiąca w naszej firmie jest ostatnimi czasy dość ekscytujący. Wszyscy z niepokojem oczekują informacji o kolejnym śmiałku, który mówiąc obiegowo "rzuci papier", czyli złoży wypowiedzenie. Hmmm...
Co miesiąc ktoś odchodzi. Niby normalne ruchy robaczkowe masy pracującej w korporacyjnym jelicie, ale ostatnio coś jakby środkiem przeczyszczającym zalatuje. Intelax jakiś, cholera chyba.
Dzisiaj pożegnalne piwko Bartka. Miło jest posiedzieć w letnie popołudnie na Długiej, napić się piwa i pogapić na przechodzące białogłowy. Wszędzie hiszpański.
A za dwa/trzy miesiące moje piwko pożegnalne... Oj nie będzie ramki. Z resztą za pięć lat i tak już nie dawali, a do dziesięciu to jeszcze trochę.Kilku osób pewnie będzie mi brakowało, kilka już na mnie czeka. No i ma być ciekawiej... Ale kawy szkoda... Nic to, trzeba przeć, w końcu to tylko praca...
2 komentarze:
... i nic ponadto. Ale spedzasz w niej zbyt duzo czasu by Cie miała wnerwiac.
Pomyślności.
no i mnie własnym tekstem podsumowałeś
:) Raz się człowiek ponawymądrza ...
Prześlij komentarz