czwartek, 19 sierpnia 2010

Opener - wrażenia

Cztery dni to jednak długo... Chyba się starzeję :)
Peal Jam fajnie, ale dość geriatrycznie. Skunk anansie kapitalnie i z wypiardem, Lao che podobnie. Czaderski Massive attack. Ten koncert mi się naprawdę podobał. Mniej podobał mi się koncert Archive, ale jak się tak nagłaśnia koncert to ja wysiadam.
Absolutne odkrycie tegorocznego Openera to Regina Spektor. Miałem nadzieję na fajny namiotowy koncert, a wyszedł pełen odlot.
Było parę ciekawych występów na scenie world, było słuchane jednym uchem The Dead weather. Było tajskie żarcie, meksykański kebab, gofry, tojtoje.
Był blady koleś, który smutnym głosem obwieścił zwycięstwo brata mniejszego w wyborach.
Był Open'er 2010.

Brak komentarzy: