czwartek, 5 listopada 2009

WW45

Z deszczu pod rynnę, czy też z korporacji w korporację.
W mniejszą.
Ale za to sajt większy i machina lepiej smarowana.
Pierwszy tydzień prawie za mną. Kurde, trzeba pracować :) I koniecznie poznać język tubylców, bo ciężko się z nimi dogadać. Dobrze, że przynajmniej kawa jest dobra.

*Work Week 45, obowiązująca jednostka kalendarzowa.

3 komentarze:

Zadora pisze...

Korporacje z założenia mają cechy osobowości psychotycznej. Wypiąłem z życia korporacyjnego szczęśliwie i mam nadzieję, że już na dobre. Powodzenia w poznawaniu nowej formy komunikacji w nowej korporacji :)

mroh pisze...

Daleki jestem od "życia pracą". Korporacja daje mi na chleb i smalec za moją pracę i tyle. Nie mam zamiaru się z niczym identyfikować. Jakoś mało podatny jestem :)

Zadora pisze...

To dobrze, powodzenia.