niedziela, 8 lutego 2009

Świnia


Kulka znów mnie zlała w Carcassonne.

Taki los...

Tym razem nie było tragicznie - prowadziłem do samego końca, ale jak zwykle okazało się, że Kulka ma stado wieśniaków i ŚWINIĘ, która załatwiła sprawę wygranej. Bez świni wygrałbym jednym punkcikiem :).

Oto świński przyczynek do mojej klęski.


Niniejszym ogłaszam koniec weekendu.
Czas odespać "szaleństwa" :)

Migawka z soboty...

Brak komentarzy: