sobota, 27 czerwca 2009

Spacer

Niepostrzeżenie nadeszło lato.

O rany co za pogoda. Albo leje, albo wieje, albo mix. Statystycznie mamy i tak bardziej przesrane niż tacy Wrocławianie na przykład, ale w tym roku mamy chyba swoiste "podwójne doładowanie". Dzisiaj na szczęście zrobiło się nieco przyjemniej i postanowiliśmy to wykorzystać na spacer z konsumpcją. Okazało się, że na Długiej reklamuje się Poznań. Miasto know how. Może i hał, ale klimat z pewnością mają cieplejszy.


Wabienie na słonia. Na słonie, bo jest ich kilka.

Głównym i niestety niezbyt przyjemnym akcentem spaceru była degradacja. Nasza ulubiona restauracja spadła z miejsca "ulubiona" na pozycję "nie wiem, kiedy tam znów zajrzę".
Coś się musiało stać niedobrego, kucharz utonął w zupie, albo coś podobnego kalibru. Żur za słony, pomidorowa za ostra, ziemniaki niesmaczne, placki jakieś takie psie. Jedynie sos kurkowy zachował swój smak. To nie jest już to samo miejsce, które wszystkim polecałem. Więcej nie polecę. 

Pająki

Krzaczory przed blokiem opanował Lejkowiec labiryntowy (chyba). Pająki utkały sobie lejkowate norki, w których czatują na jelenia. Przed obiektywem najczęściej uciekały.
Może dlatego, że to nie był obiektyw makro??


wtorek, 23 czerwca 2009

Stasiek

Stasiek dzisiaj skończył 13 miesięcy. Do roku liczy się każdy miesiąc, teraz już z górki :).

Prawda niestety jest taka, że czas zasuwa jak szalony. Niby zawsze tak było, ale dopiero teraz, gdy widać jak szybko Stasiek rośnie, robi to takie niesamowite wrażenie.


Tata, jaki masz fajny statyw.


Kupiliśmy Staśkowi krzesełko i stolik w pewnym szwedzkim sklepie. Przed zakupem była przymiarka w sklepie, czy w ogóle taki zakup ma sens. Ma! Mimo, że stópki wiszą mu sporo nad podłogą.

Tutaj już na swoim. Wreszcie są warunki do rysowania.



Widok mojego synka siedzącego przy stoliku i smarującego zawijasy na papierze kompletnie mnie rozwala. Kurde, zaraz do szkoły...

niedziela, 21 czerwca 2009

Stare Pole


Pojechaliśmy pokazać Staśkowi maszyny i zwierzaki. 
Niestety coroczną tradycją jest niewyobrażalny tłum i ścisk. Mając na uwadze konieczność poruszania się z wózkiem specjalnie wybraliśmy się w sobotę i w miarę wcześnie, ale na niewiele się to zdało. Ilość ludzi rosła lawinowo.
Trochę luźniej było przy panu Parówce.


To pewnie przez aromat :). Nawet konie wymiękały.


Tak naprawdę to były jakieś pociągowe podlotki.
Trzy Gracje


Potem zrobiło się za gorąco i musieliśmy uciekać gdzieś, gdzie było mniej ludzi.



Tu już było fajnie i można było się wyhasać.

piątek, 12 czerwca 2009

Pokaz mody

Coroczny pokaz kreacji wymyślonych przez absolwentów Kulkowej szkoły. Tym razem inspiracja Dalekim Wschodem.

Nie komentuję. Poziom różny. 









 

Fotografowanie modelek na tle witryn sklepowych oświetlonych halogenami to gówniana sprawa.

Lego

Jak fajnie mieć syna :). Powoli wkraczamy ze Staśkiem w okres Lego. Na razie ja buduję, a Stasiek rozwala. Taki los spotkał platformę wiertniczą, którą zbudowałem. Huragan Stachu szalejący na Morzu Północnym mocno nadwyrężył integralność platformy i niestety musieliśmy ją zezłomować.
Znacznie lepiej ma się spichlerz - dziwnokształtny budynek z okienkiem na górze i na dole. Staśkowi przypadło do gustu wrzucanie klocków przez okienko.

Na razie jest Duplo, ale jak sobie pomyślę, jakie fajne zabawki przed nami, to gęba mi się sama śmieje. 

Obiad

Obiad w Toruniu. Szybka decyzja, szybka realizacja, szybka jazda.
Obiad ok, ale tym razem to ja wybrałem najgorzej. Rzadko się to zdarza, ale czasem jednak.
No i pospacerowaliśmy.



Mosty w Toruniu urodą nie grzeszą...

czwartek, 4 czerwca 2009

Łódź nigdy nie znajdowała się na mojej liście miast do odwiedzenia. Ba, nie znajdowała się nawet na liście rezerwowej. Ale ostatnio awansowała.

Kulka musiała być w Łodzi w poniedziałek, więc wymyśliłem, że możemy pojechać całą naszą paczką na rodzinną wycieczkę. Obawialiśmy się jedynie o to, jak Stasiek zniesie tak długą podróż. Okazało się, że zniósł całkiem nieźle. Na szczęście jest kawałek autostrady, dzięki któremu można zaoszczędzić godzinę jazdy za jedyne 12,50 :). Niestety autostrada jest krótka, ale tego jak się jechało dalej litościwie nie opiszę. Nie będę się wyrażał.

Wracając do Łodzi, muszę przyznać, że Piotrkowska wymiata. Naprawdę zrobiła na mnie wrażenie. Niestety, podobnie jak we Wrocławiu czy na Dolnym Mieście w Gdańsku, okres PRL pozostawił po sobie pomniki w postaci ohydnych budowli w stylu bez stylu. No cóż, takie czasy...


Kulka sobie rozmawiała o hipotetycznej, jak się potem okazało, pracy, a my ze Staśkiem oglądaliśmy Piotrkowską z bliska.





Niestety nie mieliśmy zbyt wiele czasu, bo zaczął padać deszcz i podziwialiśmy krople deszczu spływające po samochodowych szybach, a zresztą w perspektywie mieliśmy jeszcze ponad 300km do domu z międzylądowaniem w Toruniu.
Z planowanego spaceru po toruńskiej starówce i zjedzenia smacznego obiadu pozostał tylko szybki marsz do McDonald's i "fiszmak" z frytkami. Niech no tylko przedłużą A1 do Torunia. Będziemy mogli na obiad wyskoczyć.
Ale na razie Toruń został opanowany przez ryjce.



I tyle zdjęć. Mało, ale ze Staśkiem na rękach trudno się kadruje.

4 czerwca

20 lat w wolnej Polsce. Jakby patetycznie to nie brzmiało, to jest fakt. I mieszkając w Gdańsku trudno przejść obok rocznicy pierwszych demokratycznych wyborów obojętnie. Niezły rozdział historii się w ciągu tych lat napisał, historii której byłem świadkiem i częściowo uczestnikiem. Jest co świętować.
Właśnie Scorpions wyprykuje swój sztandarowy przebój na scenie. My nie dotrwaliśmy. Ale zaliczyliśmy Tilt. I to był zespół, który chciałem zobaczyć najbardziej. Udało się. Na więcej nie pozwoliła temperatura i Stasiek, który chciał koniecznie ganiać po piachu na czterech. Najbardziej szkoda przewracania kostek domina symbolizujących kolejne zrywy niepodległościowe, zgodnie z hasłem "Zaczęło się od Polski". Mieliśmy bilety do strefy VIP i staliśmy przy samej platformie z kostkami. Efekt musiał być kosmiczny.

Ale to nic. Byliśmy.

wtorek, 2 czerwca 2009

Niedzielny spacer

Niedzielny spacer musi być. Zwłaszcza po obżarstwie.

Tłoczno się robi powoli na Starym Mieście. Trzeba korzystać póki jest jeszcze gdzie nogę postawić.
Tymczasem zdjęć kilka.

Motyw marynistyczny


Takie dziwne ludzie sobie chodzili po Długiej



Tu chłopiec za jedyne 20zł nabywa właśnie miecz produkujący bańki mydlane.


Sznurkowy twór rzeźbopodobny


Stokrotny trawnik nieopodal


Twórcze podejście do banalnej plamy pędzlowo-farbianej