sobota, 10 kwietnia 2010

Postrzyżyny

W końcu nadszedł czas.
Jeśli nie liczyć moich koślawych prób skrócenia grzywki, to był to pierwszy kontakt Staśka z nożyczkami. Z fryzjerem na pewno.
Jeszcze 10 minut przed posadzeniem w fotelu zapewniał, że z cięcia nici, ale na szczęście w sukurs przyszła pani z nieco starszymi chłopakami. Skoro oni mogą to Stasiek też.
No i jakoś poszło.





Tak super spokojnie to jednak nie było :).
Stasiek wyszedł z tej walki z całymi uszami. Pani z raną ciętą palca.

Brak komentarzy: