środa, 13 maja 2009

Inżynierska brać, mać....

Doczekaliśmy się wypasionego ekspresu do kawy w pracy. W końcu mamy prawdziwą kawę - ekspres jest na zasadzie wypożyczenia, a my mamy kupować od gościa kawę, więc Lavazza nie będzie podmieniana żadną primą czy innym badziewiem.

Kawa kawą, a życie sobie. Miły pan od ekspresu powiedział nam, że pokrywka od komory na ziarna ma taki dynks do czujnika, co jest delikatny i jak się klapkę zakłada/zdejmuje na siłę to go można ułamać.

U nas dynks wytrzymał cały jeden dzień... 

Piękny wynik. Daj babie buraka...

Brak komentarzy: